niedziela, 24 stycznia 2016

R1 ,,Nowe życie"

*Laura*

Altern Low High School nie była ani trochę podobna do mojej szkoły w Londynie.
Tamta była bardzo stara, z cegły, bardziej przypominająca Hogwart niż zwykłe liceum.
Ta była nowoczesna i bardzo dobrze wyposażona, co stwierdziłam po boiskach do siatkówki, koszykówki, tenisa i wielkiego boiska do - a jakże by inaczej - futbolu amerykańskiego, z wielkimi trybunami.
Vanessa zatrzymała samochód, niedaleko wejścia.
- Dasz sobie radę ?
Uśmiechnęłam się do niej niepewnie.
- Nie wierzysz we mnie ? - odpowiedziałam pytaniem, po czym wysiadłam z samochodu i podążyłam w stronę wejścia.
Spokojnie, Laura...
Do dyrektora, a potem to już z górki...
Idąc korytarzami nowej szkoły czułam mieszankę przerażenia i ekscytacji.
Wszystkie ściany były w kolorach czarno-biało-czerwonych.
Na podłodze co jakiś czas pojawiał się symbol szkoły - czerwony byk, z czarnymi elementami na białym tle.
Po obu stronach znajdowały się na zmianę: niedługie ciągi szafek oraz drzwi do sal.
Szybko znalazłam pokój dyrektora.
W pomieszczeniu stała kanapa, oraz biurko, za którym siedziała kobieta w średnim wieku, pisząc coś na komputerze.
- Dzień dobry, jestem Laura. - przedstawiłam się kobiecie. - Jestem nowa i dyrektor Adams miał mnie przyjąć.
Kobieta podniosła na mnie wzrok, uśmiechnęła się i sprawdziła coś w kalendarzu.
- Ach, tak ! - zaśmiała się. - Laura Marano. Dyrektor jest aktualnie zajęty, ale usiądź, za chwilę cię poprosi.
Podziękowałam i usiadłam na kanapie, zgodnie z zaleceniem.
Po chwili doszły mnie krzyki jakiegoś mężczyzny, dochodzące zza drzwi:
- Dość, Lynch ! Miarka się przebrała ! Dzwonię to twoich rodziców !
Sekretarka spojrzała na mnie potulnie, jakby chciała mi zasugerować, że dla niej to nic nowego.
- Omijasz połowę lekcji, a na resztę albo się spóźniasz, albo na nich śpisz !
Dyrektor krzyczał tak jeszcze przez parę minut, po czym drzwi się otworzyły.
Stanął w nich, wysoki mężczyzna, na oko 35 letni, w garniturze i czerwonym krawacie.
- To tyle ? - dobiegł mnie męski głos ze środka.
Ciekawiło mnie kim jest ów chłopak, który wywołam u dyrektora taki gniew.
- Wyjdź, Lynch. Wyjdź, bo stracę nerwy. - warknął dyrektor.
Wtedy z gabinetu wyszedł wysoki, brązowooki blondyn.Miał na sobie biały podkoszulek ciemne jeansy i równie ciemną skórzaną kurtkę.
Ja się tam na tym nie znam, ale postawię 10 dolarów, że pod kurtką chował przynajmniej 1 tatuaż.
Chłopak spojrzał na mnie, uśmiechnął się przelotnie, po czym szarmancko wyszedł.
Już wtedy wiedziałam, ze skądś go znam. Gdzieś już widziałam ten arogancki uśmieszek i blond grzywkę.
Nie miałam jednak czasu o tym myśleć, bo dyrektor mnie poprosił.

*Ross*

Idioci.
Myślą, że raz w tygodniu pogadam sobie z dyrem i od razu się zmienię ?
No błagam...
Jak zawsze, zamiast na lekcję, skierowałem się na tyły szkoły, gdzie, jak zawsze czekała na mnie moja paczka.
Lou rzucał sobie do kosza, a Mia siedziała na schodach, prowadzących na boisko do siatkówki.
- No nareszcie ! - krzyknęła na mój widok.
- Co tak długo, stary ? - zapytał Louis, podchodząc do mnie.
Skleiliśmy piątkę, po czym ja podszedłem do Mii, a on stanął na przeciw nas.
- Kolejna wizyta u dyra ?
Nachyliłem się i cmoknąłem przelotnie moją dziewczynę.
- No przecież. - odparłem.
- Znowu ta sama gadka ? - spytała Mia, podając mi dymiącego papierosa.
- Ta, że wagary są złe, że do niczego przez to w życiu nie dojdę i że zadzwoni do moich starych... - zaśmiałem się. - Nie no, poważnie.... Mógłby w końcu wymyślić coś nowego.

*Narrator*

Podczas gdy Laura siedziała w szkole, Vanessa chodziła po okolicy, w której mieszkały i przedstawiała się nowym sąsiadom.
Ostatnim domem, który pozostał jej do odwiedzenia był dom na końcu ulicy, opatrzony numerem 21 i nazwiskiem Lynch.
Vanessa zapukała, a czekając, poprawiła włosy. W Nowym Yorku mieszkała w wysokim wieżowcu i praktycznie nie znała swoich sąsiadów, więc pomyślała, że, skoro teraz przeprowadziła się do domu w miłej okolicy, warto by było poznać sąsiadów. Do tej pory jednak nie poznała nikogo w swoim wieku, tylko same rodziny z małymi dziećmi, lub starsze małżeństwa.
Gdy tak o tym rozmyślała, drzwi się otworzyły, a w progu stanął wysoki blondyn, w samych bokserkach.
Vanessę bardzo rozśmieszył ten widok i z trudem panowała nad śmiechem.
Chłopak chyba też lekko się zażenował, bo momentalnie ściągnął z wieszaka w przedpokoju bluzę i narzucił ją na goły tors.
- Hej, jestem Vanessa. Dopiero co przeprowadziłyśmy się z siostrą, do domu niedaleko, numer 14 i pomyślałam, że poznam nowych sąsiadów. - powiedziała tą, jakże dobrze wyćwiczoną formułkę.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- Świetny pomysł. Jestem Riker. - odparł miło chłopak.
- Przyniosłam też kawałek ciasta, jabłecznik. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Jeśli masz chwilę, to może wejdziesz, moglibyśmy go zjeść, na przykład przy kawie? Poznałabyś moje rodzeństwo. - zaproponował.
Dziewczyna zawahała się. Chłopak był przystojny i uprzejmy. A ona była w tym mieście od trzech dni!
- Jasne, z chęcią.

*Laura*

Dyrektor przyjął mnie bardzo ciepło, z góry przepraszając za tamtego chłopaka.
- A więc Laura, jesteś znakomitą uczennicą. W poprzedniej szkole miałaś same piątki i szóstki. Nie rozumiem więc skąd przeprowadzka? - spytał dyrektor, przeglądając moje papiery.
Naciągnęłam rękawy bluzki na nadgarstki, po czym spojrzałam na mężczyznę.
- Sprawy osobiste. - powiedziałam krótko, uśmiechając się.
- Jasne, rozumiem. W każdym razie z takimi wynikami możesz spokojnie powalczyć o stypendium na drugi semestr. - odparł mężczyzna.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Prawda, w tej chwili powinnam skupić się na nauce.
- Widziałem również, że aplikowałaś do kółka artystycznego i do zespołu cheleederek.
- Tak, chciałabym spróbować.
- I świetnie! - zaśmiał się dyrektor. - W takim razie zaprowadzę cię do twojej nowej klasy.
Mężczyzna poprowadził mnie korytarzem, na drugie piętro, gdzie znajdowała się klasa 43, w której miała właśnie lekcję moja nowa klasa.
Dyrektor zapukał, a ja wzięłam głęboki oddech. Czas zacząć nowe życie.

----------

Wiemy, że długo nic nie było, ale teraz wracamy i mamy nadzieję, że wam się spodoba ;)
Dajcie znać, co sądzicie, w komentarzach.

- Zakochana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz